Jak załatwiłem swój kompakt - lampa nie działa i jeszcze kilka rzeczy szwankuje
Śmieszna sytuacjia mi się przytrafiła, otóż bezmyślnie wszedłem do wody z aparatem kompaktowym zawieszonym na nadgarstku no i stało się :). Co gorsze to była słona woda z morza (oczywiście nie polskiego, nie jestem "morsem" - wybrałem się na zimowy urlop do Egiptu). Szkoda mi go, bo to był jeszcze model canona z obrotowym wyświetlaczem, a teraz już takich nie robią. Wprawdzie był już dość mocno używaney i wyekploatowany, ale mimo wszystko trochę go szkoda.
Aparat został zalany słoną wodą. Na początku w ogóle się nie włączał, później mniej więcej raz na 24 godziny udawało się go włączyć na kilka sekund po czym padał. Z czasem okres ten się wydłużał. Aktualnie wydaje się działać w miarę sprawnie, ale nie jestem pewny. Chyba też lampa nie działa w pełni sprawidłowo. Z tego co zauważyłem nie zawsze chce robić zdjęcia (chyba gdy automat chce użyć lampy). Największy problem to plama na zdjęciach. Nie wiem czy to uszkodzenie optyki, czy matrycy czy tylko jakieś zabrudzenie. Ekran jest względnie cały pod światło też widać na nim jakieś plamy, ale to jestem w stanie przeżyć, przelatują też na nim pionowe różowe kraski, co przypuszczam wynikia z koljnego problemu z zasilaczem. Preferowałbym w miarę możliwości „odratowanie” droższych części niż ich wymianę, gdyż obawiam się, że wymiana część stanowiącej połowę wartości całego sprzętu, skreśla dla mnie ten aparat. Nie wiem też jak z tymi wszystkim elementami do pomiarów np. ostrości, światła itp.
W sumie chyba pójdzie w odstawkę, wprawdzie to tylko kompakt, na lustrzankę uważam, ale i tak trochę miałem do niego sentymentu. Bez lampy może go gdzieś jeszcze trochę po używame, ale raczej trzeba kupić nowy, tylko że teraz sam plastik fantastik w sprzedaży, takich jak te stare już się niestety nie kupi. Na razie planuje zakup lampy led do lustrzanki, więc nowy kompakt musi poczekać.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz